Warszawa - Peters Grill&bar


Piątek, piąteczek, piątunio, jadę do Wawki na burgery, już je widzę oczyma wyobraźni a w gardle czuję smak dobrze wypieczonego mięska z dodatkami. Nie no co ja piszę, nie jadę, bo już byłem i to dwa tygodnie temu, kurde jak ten czas leci. A wydaje się jakby to było wczoraj, gdy miałem przyjemność kosztować smaków kuchni Peters Grill&bar. Tym razem się nie wprosiłem jak ten ostatni prostak a dostałem zaproszenie. Ciężko uwierzyć? No co, jest progres. Ludzie zaczynają doceniać moje bazgroły blogowe i zaczyna się zapraszanie. 
Ciekawostka. Zgadnijcie ile jest kilometrów z Pragi, gdzie śpię goszcząc w stolicy do  Peters Grill&bar? 16 kilometrów. Jakby ktoś nie załapał żartu to odsyłam do poprzedniej recenzji Warszawskich burgerowni. Jakimś dziwnym zbiegiem okoliczności wszędzie jest te cholerne 16 km. Jakby pomiędzy była jakaś przepaść, gdzie nic się nie dzieje, nic nie rośnie, nic nie pieką ani nie gotują. Mordor jakiś albo masakra. Możecie sobie wyobrazić co czuje gość, który wbija w nawigację adres będąc na całodniowym głodzie żywieniowym a wiadomo Warszawa to nie Kozie Doły, gdzie pociąg zatrzymując się na stacji swoimi oboma końcami styka się z sąsiednimi miejscowościami. 
Nie ma miodu, znaczy burgerów, tam trzeba pojeździć, wbijać się bo cię Warszawiak nie wpuści głodnego jak jest korek, a weź się takiemu wbij przed maskę to gotów ci tę maskę oklepać. Nie żebym jakiś strachliwy był, to nie to, ale w głodzie mógłbym się zapomnieć i puścić wiązankę siarczystych małomiasteczkowych wyzwisk i po co to komu. A wiadomo, że jak dzwon to tylko w Krakowie. Ale wracając do meritum sprawy, udało mi się dojechać na Nugat 9. Wnętrze bardzo przytulne, właścicielka całkiem sympatyczna a że mam specyficzną bardzo twarz to od razu mnie poznała.  
Ja nie wiem, że ta moja twarz musi być taka od razu rzucająca się w oczy a przecież jestem podobny zupełnie do nikogo. W dzieciństwie wołali na mnie Kopalnia Pomysłów, bo kto na mnie spojrzał to wpadał na pomysł, żeby mnie kopnąć w dupę. Może dlatego przybrałem rozmiar misia podwórkowego, żeby te pomysły obecnie ludziom z głowy wybijać? Znowu odbiegam od tematu. Pomyślałem sobie, że tym razem może warto sprawdzić innych dań niż do tej pory, niby burgerownia ale jednak są też inne potrawy. Przeglądając kartę rzuciło mi się w oko danie o nazwie QUESADILLAS a że ciekawość wzięła górę nad zachciankami zamówiłem sobie właśnie to coś.
No i muszę powiedzieć, że smak kozak. Pięknie podane, idealna symfonia smaków a co najważniejsze nie czeka się godziny zanim ubiją kuraka, jak to bywa czasami w innych restauracjach, gdzie czekasz i czekasz a przez takie długie czekanie woda w kolanach potrafi ugasić ci pragnienie. Apropos pragnienia, butelki z kolą otrzymywałem taśmowo, jedna się skończyła to podawano drugą. To się nazywa fest obsługa. Może ten pot na czole spowodowany namiętnym wchłanianiem posiłku sprawił w obsłudze litość.  Podziałało, a po posiłku dostałem serniczek przyrządzony przez samą właścicielkę, ale wiecie co? Nie zjadłem go. Nie, że nie świeży czy coś. Był tak fajnie podany, że nie miałem serca go kroić. Pachniał niemiłosiernie dobrze więc domyślcie się co czułem.  Ale zrobiłem dobry uczynek Zabrałem na wynos i wręczyłem żonie po powrocie do domku. No bo tak pomyślałem, że stara się kobieta, te dzieciaki opiera, sprząta, gotuje... nie sorki, to ja gotuję, ale cała reszta jest najprawdziwszą prawdą. No to przywiozłem jej prezent ze stolicy. Żeby nie było, że sobie nic nie wziąłem no i żeby sprawiedliwości stało się zadość to burgery wziąłem na wynos :) Jednym słowem kozak miejsce i polecam gorąco wszystkim wygłodniałym fanom dobrych smaków. Nugat 9.  

Share on Google Plus

About Obiektywnie o niczym, subiektywnie o wszystkim

Cześć, mam na imię Mariusz. Piszę sobie o wszystkim i o niczym. Czasami poważnie ocenię sobie jakąs firmę lub restaurację, albo też przetestuję jakiś produkt, albo zwyczajnie napisze o czymś co mnie denerwuje lub bawi. Enjoy.
    Blogger Comment
    Facebook Comment

3 komentarze :

  1. Poza kilkoma niespójnymi zdaniami i miejscami , gdzie zaistniał problem ze składnią napisane jest dobrze , dowcipnie , lekko się czyta. O interpunkcji nie wspomnę, bo jem nie ma. I najważniejsze -Twoja opinia nie zawiera podstawowych info-co jest w tych burgerach? Że "kozak" ładnie podany nadal mnie nie przekonuje do odwiedzin tej knajpki.Zbyt mało o jedzeniu a za dużo o dojezdzie , położeniu i otoczeniu. Ale to tylko moje skromne zdanie. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Poza kilkoma niespójnymi zdaniami i miejscami , gdzie zaistniał problem ze składnią napisane jest dobrze , dowcipnie , lekko się czyta. O interpunkcji nie wspomnę, bo jem nie ma. I najważniejsze -Twoja opinia nie zawiera podstawowych info-co jest w tych burgerach? Że "kozak" ładnie podany nadal mnie nie przekonuje do odwiedzin tej knajpki.Zbyt mało o jedzeniu a za dużo o dojezdzie , położeniu i otoczeniu. Ale to tylko moje skromne zdanie. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszystko rozumiem a po co dwa razy ten sam komentarz ? jakby za pierwszym razem nie dotarło ? :) Poza tym nie rozumiem zarzutu, że nie napisałem co jest w burgerach, zapewne mięso. Smakowało mi i w sposób jaki uważam opisałem te wrażenia. Pozdrawiam.

      Usuń