W końcu udało mi się usiąść do napisania paru słów o firmie produkującej fantastyczne soki 100 % - Ogrody Sabinu. Długo się zastanawiałem jak napisać recenzję po spróbowaniu zaledwie jednego małego soczku. Przecież żeby coś ocenić to trzeba spróbować kilka razy a najlepiej kilku rodzajów, żeby się nie okazało, że jedna buteleczka to przypadek. Wiadomo przecież, że jedna jaskółka wiosny nie czyni stąd musiało minąć kilka dni, zanim udało mi się spróbować wszystkich. A nie było łatwo.
Wyobraźcie sobie sytuację, kiedy pracujecie w wytwórni takich cudownych soków, zapach rozchodzi się niemiłosiernie pobudzając nozdrza. Chcecie spróbować, ot ociupinkę ale jak skoro czujne oko szefa czuwa, aby żadna kropla nie została zmarnowana. Aby nie zginęła w przepastnych przewodach pokarmowych szczwanych pracowników. Teraz wyobraźcie sobie mnie jako tego pracownika i moją żonę jako czujnego szefa. Za każdy, razem gdy szedłem niepozornie do kuchni puszczała za mną dzieciaki a wiadomo, dziecko prawdę ci powie i na kłamstwo nie namówisz. Mam zakaz, kategoryczny, pod karą strajku permanentnego od uciech cielesnych przez co najmniej miesiąc.
Świadomy jednak misji jaką mam, czyli napisanie najprawdziwszej prawdy postanowiłem się poświęcić i w nocy, gdy wszyscy stracili czujność w objęciach morfeusza oceniłem wszystkie. Tak dobrych soków to ja bez kitu nie piłem nigdy. Połączenie różnych owoców tworzy symfonię smaków. Prawda jest jednak taka, że ile bym ochów i achów tutaj nie napisał, słowo pisane nie odda odczucia podczas picia naturalnie mętnych soków z Ogrodów Sabinu.
Ale chyba najlepszą rekomendacją jest zachowanie mojej żony. Matki, która dla swoich dzieci chce tego co najlepsze i byle czego nie poda, mężowi odbierze a dzieciom odda. Jak janosik co zabiera bogatym i oddaje biednym. Rekomendacja matki bije na głowę całą rzeszę przekupnych recenzentów, którzy przecież darowanemu koniu w zęby nie patrzą. Piszę ten tekst ze łzami w oczach, jak pomyślę, że gdy się wyda czego się dopuściłem to czeka mnie celibat Bóg wie jak długi. Błagam więc, nie mówcie mojej żonie co narobiłem....
0 komentarze :
Prześlij komentarz