Wiele osób ostatnio zagaduje mnie o temat akcji zrzucania wagi z produktem WarzywKubek. Istotnie miałem publikować ostatnie wyniki jakieś dwa tygodnie temu. Jednak po pierwsze nawarstwiło się sporo tematów i zaległości a po drugie trochę z premedytacją chciałem napisać podsumowanie dopiero będąc już po operacji.
Dla przypomnienia i nie wtajemniczonych. Chcąc zrzucić trochę zbędnych kilogramów i namówiony do przetestowania nowego produktu na rynku przez znajomego postanowiłem zrobić konkretny test produktowi, który producent zachwala wszem i wobec. Trochę z ciekawości, trochę jako świadomy niedowiarek. Bo cóż fantastycznego może być w wysuszonych warzywach połączonych ze sobą w wiadomy dla producenta sposób i zamkniętych w saszetce. Otrzymałem pakiet 8 rodzajów smakowych do wyboru, przy czym słowo smak jest tutaj użyte tylko dla uatrakcyjnienia tego tekstu. Okazuje się bowiem, że po zalaniu ciepłą wodą, wg zaleceń producenta, jest to w większości średnio smaczne no i wytwarza się naturalny osad z warzyw, tzw piasek, który może nieco drażnić podniebienie co zaniża atrakcyjność produktu. No ale nie ma konserwantów i chemii, więc po co spodziewać się efektu kremu.
Ale ale. Umówmy się, nie ma zbyt wiele produktów, gdzie w parze idzie zdrowie i wybitny smak, który mógłby zaskakiwać spragnione mięsa podniebienia. Stąd nie wolno wręcz oczekiwać, że WarzywKubek będzie produktem, który zrewolucjonizuje kuchnie świata. Jednak są plusy. Ważne jest, aby w wyborze swojego smaku nie kierować się intuicją bo można się zawieść. Można zakupić sobie pakiet startowy i wybrać dla siebie smak, który usatysfakcjonuje swoimi walorami nie tylko odżywczymi. Bo np, opcja z kapustą jest dla mnie nie do przełknięcia nawet z przyprawami. Ale za to pomidor i pasternak rządzi, papryka, burak i pomidor smakuje prawie jak barszczyk, wymaga tylko lekkie interwencji przyprawowej a czosnek, cebula i por idealnie nadają się jako dodatek do zup i sosów bardzo fajnie wzmagających intensywność smaku danej potrawy.
Test miał polegać a tym, żeby zamiast podjadania między posiłkami, robić sobie koktajl z suszonych warzyw, przez co miałem spowodować utratę kilogramów. Warto dodać, że nie głodziłem się specjalnie, główne posiłki zjadałem jak do tej pory. Producent opisuje produkt, że po jego spożyciu zaspokaja głód na 2 godziny. No ale myślę, że warto tutaj zastosować jakieś widełki, bo mi po godzinie znowu chciało się jeść więc podjadałem te saszetki częściej. Wydaje mi się, że nie da się zastosować tej zasady 2 godzinnego zaspokojenia dla wszystkich bo każdy, kto zmaga się z nadmierną wagą ma zupełnie inne zapotrzebowanie na podaż energii. Dlatego uważam zapis o zaspokojeniu głodu na 2 godziny skrót myślowy producenta. Dla niektórych może wystarczyć pewno na 3 godziny więc wyciągnęli średnią :) Efektem testu bylo faktycznie pozbywanie się masy ciała w dość satysfakcjonującym tempie bo około kilograma tygodniowo, czasem 2 zależnie jak intensywny kulinarne miałem tydzień. Finalnie spadłem poniżej 130 kg startując z półki blisko 140, wiec można by rzec, że efekt osiągnięty a założenie, że zamiast podjadania lepiej spożyć warzywny koktajl spowoduje utratę wagi okazało się trafne.
Zapytacie więc po co zdecydowałem się na krok bariatryczny zamiast kontynuować WarzywDietę? Pomijając, że operację miałem ją zaplanowaną ponad pół roku i chciałem jednak z tej możliwości skorzystać, wydaje mi się, że jest to środek odpowiedni dla ludzi, którzy chcą wzbogacić swoją dietę o ciekawe doznania smakowe a takim ten produkt jest. Przynajmniej w części, która mnie zaciekawiła. W miesiąc spadło mi ponad 8 kg, ale kto bardziej czepliwy może powiedzieć, że pozbyłem się po prostu wody z organizmu jak to bywa na początku, bo wspomagałem się oczywiście dużą ilością płynów. Już tego nie zweryfikuję bo nie kontynuowałem dalszych testów. Jestem po operacji Sleeve, zmniejszyli mi żołądek.
Wiąże się to z ogromnymi wyrzeczeniami i jak zapewne zauważyliście, ten tekst nie ma w sobie zbytniej nuty dowcipu bo zwyczajnie jestem trochę podłamany. Kolejny dzień czwarta rano się budzę nie mogąc spać w szpitalu. Dzięki żonie, która nie wspiera mam przy sobie laptop, przez co mogę zająć czas pisaniem dzieląc się z Wami moimi odczuciami. 4 doba po operacji a ja nadal nie mam pewności, że zrobiłem dobrze. Może zamiast ingerować w jakby nie było zdrowy organizm powinienem dalej kontynuować dietę z saszetki? Nie musiałbym przy tym mieć tyle dylematów związanych z blogiem, nową pracą, rodziną i wieloma innymi sprawami, przez które nie mogę spać i zwyczajnie się martwię. Chyba pierwszy raz w życiu jestem poważnie podłamany. Nawet żona zauważyła, że mniej mówię więcej myślę. Co powinno być moim atutem wcześniej, bo lepiej mniej powiedzieć niż kłapać buzią a pomyśleć przed puszczeniem ścieżki prawdy w kierunku mało zainteresowanego tą prawdą osobnika :) Ogromnym wsparciem przez ostatnie 5 dni byliście Wy, którzy czytacie co wstawiam na swój profil, bo wrzucając zdjęcia na fejsa i otrzymując feebdback w postaci setek wspierających komentarzy i lajków nie pozostaje bez echa. Za to Wam bardzo dziękuję i mam nadzieję, że nadal będziecie dla mnie podporą zaraz po żonie i dzieciach. Rodzina jest najważniejsza.
Podsumowując. WarzywKubek mogę polecić jako pozytywny element każdej diety Wspomagający osoby, których nie stać na taki krok jak ja zrobiłem. Które niekoniecznie muszą od razu tracić kilogramy w dziesiątkach, dla tych, którzy lubią bawić się w kuchni jak ja. Cenowo nie jest to problematyczne bo okolice 2 złotych jest osiągalne dla większości. Z pewnością nadal będę pił swoje ulubione smaki, tym bardziej teraz po operacji. Warto jednak przeanalizować cele jakie sobie zakładamy. Ja podszedłem do tego z ciekawości i ostatecznie się nie zawiodłem. Utrata wagi była, walory energetyczne przy zwiększeniu częstotliwości picia były, smak można sobie podbić przyprawami lub zmieszać z jogurtem naturalnym i jest świat i ludzie.
Gdyby to połączyć dodatkowo z jakimiś ćwiczeniami to idę o zakład, że tracił bym dalej na wadze. Chociaż najszybszym sposobem aby stracić na wadze, jest zakupić ją za 100 i sprzedać za 50, efekt murowany. Dziękuję firmie WarzywKubek za możliwość testowania ich produktu. Mnie przekonali a Wy musicie ocenić sami. Mam nadzieję, że podszedłem do tematu rzetelnie, nikt nie poczuł się zawiedziony, urażony czy też oszukany. W końcu prawda to podstawa a w tym tekście zero kłamstw. O zabrzmiało jak hasło wyborcze, wiec muszę kończyć zanim stwierdzę, że minąłem się z powołaniem. Kocham Was za wsparcie...
Wydaje mi się, że podjęcie decyzji o operacji bylo słuszne, bo o ile tracenie wagi z Warzywkubkiem sie udawało, to zapewne po jakimś czasie "kubki" się znudzą i powrócą wszystkie smaczki w dużych ilościach, a wraz z nimi stracone kilogramy. Operacja bariatryczna zmusza nas do nauczenia sie zdrowych nawyków i mniejszych porcji. To taki wspomagacz na każdy dzień. Sama też zastanawiałam się nad rezygnacja z operacji, gdy spadło kilkanaście kg przy samej diecie, ale... Zaczelo sie grillowanie, lato, więcej okazji zeby coś zjeść wiec cholernie trudno dotrzymac diety i łatwiej sie zlamac. Zobaczysz, za rok o tej porze, gdy osiągniesz wymarzoną wagę powiesz, ze warto było. Trzymam za Ciebie kciuki! I za siebie też, bo jestem jeszcze "przed" :)
OdpowiedzUsuńDziękuję
Usuń