No i skończyło się rumakowanie. Można by powiedzieć, że po roku prowadzenia bloga kulinarnego temat jest na tyle rozwojowy, iż nic nie może go powstrzymać. O ile faktycznie nie zamierzam się poddać, bo przecież nic nie stoi na drodze ciekawym kulinariom, pomimo operacji zmniejszenia żołądka o tyle wiele przyzwyczajeń na jakiś czas musi poczekać a z niektórymi pewno warto pożegnać się na dobre. Zgodnie z zaleceniami lekarzy warto jest aby odstawić coca colę, lody i wszelkie inne wysokoenergetyczne specyfiki.
No nie popadajmy w skrajność. O ile z coli pewno uda mi się zrezygnować to nie sposób mi odzwyczaić się od gazowanej wody, którą uwielbiam i napajam się nią bardziej niż wodą nie gazowaną. Nie krzyczcie od razu, wiem, że nie mogę się gazować od razu po operacji ale pewno po pół roku można będzie próbować? Jeśli się mylę to wyprowadźcie mnie z błędu. Trzecia doba po operacji czuję się nieźle. Wczoraj zacząłem sączyć wodę a dzisiaj kuchnia zaserwowała zupę mleczną z kawą zbożową. Nigdy tak się nie ucieszyłem z takiego bufetu. Czekam na obiad. Po 4 dniach na kroplówkach każda forma posiłku, która nie smakuje jak woda jest na miarę kolacji z Sheratonie.
Teraz dieta, przynajmniej tak mówią. W sumie im więcej o tym myślę, tym bliżej mi do porównania, że mój obecny żołądek jest jak u noworodka a ten trzeba odpowiednio "pielęgnować" aby nie zrobić mu kuku. Wiadomo też jest, że poszczególne posiłki wprowadza się na bieżąco. Stąd chyba bez zbędnego poszukiwania odpowiednich diet należy się odżywiać jak noworodek. Teraz jak ten noworodek do tych piersi będę się przytulał bardziej :)
0 komentarze :
Prześlij komentarz